" Cała w niebieskim niebycie ab ovo "
Blog -"Cała w niebieskim niebycie" jeszcze funkcjonuje
w sieci, jedynie bez możliwości wpisania czegokolwiek. To jak śmierć człowieka . Zostaje coś w rodzaju wspomnienia o nim. Dobrze, że chociaż tyle.
Nie jestem pewna, może i ten chwilowy ślad, któregoś dnia zniknie...
Póki co ..., kopiuję swoje wpisy z 2007 roku (kwiecień).
Niezbyt to przyjemne rozstawać się z kimś , kogo się lubi. Polubiłam swój blog, tak jak lubię siebie...
Nie ma w tym narcyzmu !
"Miłuj bliźniego jak siebie samego"!
Dostałam po grzbiecie nie raz.
Tym razem uderzeniem z wirtualu... Przykre to było, ale już mi przeszło. Znowu jak kot , który spadł z wysokości, pozbierałam się ku mojemu ponownemu zdziwieniu - jak to tak można z jednego stanu w drugi... ? Widać można !
Nic tylko tłumaczyć to należy łaską z Nieba !
Inaczej trudno to wytłumaczyć .
Jak widać optymizm mi sprzyja.
Nowe pomysły też . . . Co ma być , będzie!
Trzeba zawierzyć Opatrzności ! Zawierzyłam pogodzona z losem nie zawsze przyjaznym. Głowa do góry!
W moim przypadku wizyta u wróżki czy psychoterapeuty
niepotrzebna . Sama sobie sterem i okrętem !
Najlepsze rozwiązanie problemów, które wszystkim polecam - nic nie kosztuje a pomocne.
Wystarczy to sobie uzmysłowić.
Balustrada
piątek, 20 kwietnia 2007 14:08
Rozpiera się wygodnie,
by móc w oparciu o nią
spacerować swobodnie,
zachęca marmuru błyskiem
w blasku słońca przed zmrokiem
i choć z upływem lat
zmatowiał jej świat,
nadal jest budowlą bez wad...
PODZIEL SIĘ
Zwierzenie
środa, 18 kwietnia 2007 22:23
Takie jedzonko
na śniadanko,
na obiad i kolację
mówi starszy pan,
który siedzi na ławce,
spogląda, gdy przechodzę obok
i ostentacyjnie wyciąga ręce
z pestkami słonecznika,
tylko na tyle starczy z marnej renty,
którą mi dali za tyle lat pracy,
wzdycha, zachłystując się łupiną,
560 miesięcznie ledwie na opłaty starczy,
znużone oczy przeciera rękawem z dziurą,
wzrok kieruje na ziemię z miną ponurą...
ale gdzieś na dnie w oczach
jakiś węgielek radości się pali.
Nazwy ulic pachną kwiatami,
gdy wokół zima sroga mrozem,
powiedz mi, gdzie jest ulica
Fiołkowa zapachem lata,
może na niej odnajdę smak młodości...
na śniadanko,
na obiad i kolację
mówi starszy pan,
który siedzi na ławce,
spogląda, gdy przechodzę obok
i ostentacyjnie wyciąga ręce
z pestkami słonecznika,
tylko na tyle starczy z marnej renty,
którą mi dali za tyle lat pracy,
wzdycha, zachłystując się łupiną,
560 miesięcznie ledwie na opłaty starczy,
znużone oczy przeciera rękawem z dziurą,
wzrok kieruje na ziemię z miną ponurą...
ale gdzieś na dnie w oczach
jakiś węgielek radości się pali.
Pasjans
piątek, 20 kwietnia 2007 14:10
Rozłożone na stole udają serwetę,
po to by za moment ułudą
odmienić czyjeś życie,
tu kolor, tam kolor mami kobietę,
wyczarowuje dla niej nowe światy,
ona ani z radością ani ze smutkiem
przekłada je cierpliwie i długo,
a one wciąż są bałamutne i niepewne
jak wyśnione marzenia dziewczęce,
które mają ciernistą drogę do szczęścia...
po to by za moment ułudą
odmienić czyjeś życie,
tu kolor, tam kolor mami kobietę,
wyczarowuje dla niej nowe światy,
ona ani z radością ani ze smutkiem
przekłada je cierpliwie i długo,
a one wciąż są bałamutne i niepewne
jak wyśnione marzenia dziewczęce,
które mają ciernistą drogę do szczęścia...
Gdzie jest ulica Fiołkowa
środa, 18 kwietnia 2007 21:12Nazwy ulic pachną kwiatami,
gdy wokół zima sroga mrozem,
powiedz mi, gdzie jest ulica
Fiołkowa zapachem lata,
może na niej odnajdę smak młodości...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz