Toplista

Najlepsze Blogi

piątek, 21 grudnia 2018

Kurczak, kaczka oraz piłka




Święta tuż ... tuż..., a ja, zabawiam się malowaniem kartek świątecznych, zamiast zabrać się za konkrety... Całe dotychczasowe życie za nie się brałam, to teraz pozwalam sobie na luzy..., bo kiedy jak nie teraz, lada moment może mnie nie być...
To jedna z tych kartek, zarys, pewnie jak wszystko inne wyląduje w koszu...





Kurczak, kaczka oraz piłka...

O czym marzyły dzieci ponad sto lat temu? Niedawno opublikowano życzenie pięciolatki sprzed 120. lat... Dziewczynka marzyła o kurczaku, kaczce i piłce.  Niewygórowane to były marzenia... Wtedy dzieci wierzyły w św. Mikołaja. Obecnie te mniejsze też wierzą, to widać po minie, gdy zobaczą św. Mikołaja. Te starsze, co najwyżej, udają, że wierzą, pewnie dlatego, że lepiej żyć złudzeniami niż bez nich. Dorośli złudzeń nie mają i są przez to ... Jacy są? Sami wiecie... Ubodzy bo pozbawieni złudzeń... A jak nic,  wszystkim przydałyby się cuda i cudy... Z wczesnego dzieciństwa zapamiętałam jedną "Gwiazdkę", tak nazywano święta w rodzinie mojej Mamusi, która osiadła w Borach Tucholskich, z jednej strony od zawsze, z drugiej wskutek carskiej represji... Na "Gwiazdkę" Gwiazdor roznosił prezenty. Św. Mikołaj rozdawał prezenty szóstego grudnia. Tłumaczono nam, że Gwiazdor to też św. Mikołaj, który przychodzi, gdy pojawi się pierwsza gwiazdka na niebie w Wigilię, stąd też wywodziła się nazwa świąt. Ta szczególna Wigilia głęboko zapadła mi w pamięci. Miałam niecałe dwa lata, może trochę ponad,  tak mi się wydaje... Święta spędzaliśmy w domu siostry mojej Mamusi. Wszystko wokół było piękne - długi wigilijny stół i choinka... (opowiadam o domu śp. cioci Wandy, prababci Ani, która mnie tydzień temu odwiedziła ze swoim sympatycznym narzeczonym, więzi rodzinne trwają i to jest wspaniałe!  O Wandzie ( z internetu) : "  W £ążku mieszkała p. Wanda Kulczyk, akuszerka (położna), która do porodów jeździła po całej okolicy rowerem lub furmanką. Po wojnie, z chwilą powstania  Ośrodka Zdrowia w Osiu Izby Porodowej, p. Wanda Kulczyk przez długie lata była tam położną. "  [aż do emerytury - opóźnionej bo nie chciała zrezygnować z pracy] :  Opracowała Krystyna Kater DZIEJE £ążka. "FAKTY I WSPOMNIENIA".) 
W piecu żarzył się ogień. Było przytulnie i miło... Narastało oczekiwanie na Gwiazdora. Starszy kuzyn Bogdan podbijał gorączkę tego oczekiwania. Taki był... Zawsze mnie czymś straszył i nieźle mu to wychodziło. Miało to pomagać, a jedynie szkodziło... Moja Mama ze względu na ówczesną sytuację, zostawiała mnie u cioci, która głównie pracowała, podczas gdy kuratelę nade mną sprawowała babcia Ani, moja ( 25 lat starsza) kuzynka Jadzia i jej o dwa lata młodszy brat. Przy okazji - Ania, o której wcześniej wspomniałam, jest wnuczką Jadzi, jest śliczna i mądra, wykształcona - architektura, budownictwo, zarządzanie. Niech wszystko co najlepsze spłynie na Nią, Jej ukochanego,  jak i na moje dzieci, wnuki i resztę Rodziny i Wszystkich, których znam ! ... To celowa dygresja a objaśnienie dla tych, którzy o wszystko czepiają się. Specyfika pisania tekstów blogowych taka właśnie jest... Wracam do zasadniczego wątku. 
Podczas nieobecności rodzicielki sprawiałam niemały kłopot. Ustawicznie płakałam z tęsknoty. Nie mogli mnie uspokoić to i doigrałam się ... Pojawił się Gwiazdor i rozdawanie prezentów rozpoczął ode mnie...  Groźny był - ogromny,  dziwnie ubrany, duża czapa, długie wąsy... Nie spodobał mi się, wystraszyłam się go. W dodatku od razu zaczął mnie pouczać, że byłam niegrzeczna i dużo płakałam, i dlatego daje mi rózgę.... To było jak uderzenie mieczem... Myśleli dobrze, a wyszło fatalnie.  Ten ból na zawsze zapisał się w świadomości... Jakby tego było mało, obdarował mnie dużą torbą w kształcie modnej wówczas tzw. tutki, a w niej na samym wierzchu - diabełek... To dolało oliwy do ognia. Tak mnie wystraszył, że dostałam spazmów, z rozmachem wrzuciłam go do ognia w kominku... Głęboko to utkwiło w mojej pamięci... 
Diabełek był prześliczny, figlarny, lecz to zrozumiałam dopiero po latach, wtedy przyjęłam jako coś niesamowicie odrażającego. Do dziś nie przepadam za złymi duchami i nie chcę mieć z nimi nic wspólnego... A kysz, ode mnie, złe moce!
Niemało zebrało się na wspominki... Święta mają to do siebie, że wywołują różnorakie nostalgie... Przede mną miłe, a zarazem niezwykle uciążliwe, zadanie - muszę zmienić w św. Mikołaja i przygotować prezenty, niezbyt estetycznie wychodzi mi pakowanie, liczę na pomoc córki, której to wychodzi bezbłędnie, tyle że Ona jest tak bardzo zapracowana i nie powinnam Jej do tego angażować... 
Nic to... Zapakuję w gotowe torebki. Co z tego jak i tak trzeba je będzie podpisać, roboty pod dostatkiem... Finał taki - święta i zaraz po świętach... A zysk jaki? Zostaną wspomnienia. Powiedziałam najbliższym, nie kupujcie mi drogich prezentów, wszystko mam, co najwyżej kupcie mi zwyczajne, ozdobne klipsy lub kolczyki, bo tego nigdy nie za dużo... Zawsze ma się jakieś życzenia, czy nie? Ciekawe co dostanę ... Pewnie jak zwykle o wiele za dużo... 
By zrobiło się smacznie, czekoladowy Mikołaj, który jest ze mną od 6 grudnia... 





4 komentarze:

  1. Krysiu, na te Święta Bożego Narodzenia i na cały Nowy Rok życzę Tobie i Twoim Najbliższym wszelkich łask od Narodzonego w lichej stajence. Dużo zdrowia , radości i pokoju. Tomasz

    OdpowiedzUsuń
  2. Na czas świętowania Narodzin Chrystusa radości wśród najbliższych i spotkań w drodze do Niego ...
    Hania

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo dziękuję Hani i Tomkowi...
    Życzenia odwzajemniam.
    Szczęść Wam Boże we wszystkim. Wspominam Was mile - Krystyna.

    OdpowiedzUsuń